364
BLOG
Polska służba zdrowia po reformie będzie wyglądać tak, jak polsk
SLD nie zgodzi się na wprowadzenie przepisów umożliwiających prywatyzację i sprzedaż szpitali. To warunek brzegowy, który wciąż nie został spełniony. Zapisy ustawy tak naprawdę tylko odraczają sprzedaż budynków i gruntów. Nie zgodzimy się też na pogorszenie sytuacji pacjentów, a w tym właśnie kierunku zmierza projekt Platformy. O co chodzi politykom PO? O pozbycie się problemu. Chodzi o to, żeby mogli powiedzieć: „Plajtujący szpital? Kolejki na pół roku? Pacjenci odsyłani z kwitkiem? To nie nasza sprawa, to sprawa właściciela szpitala.” Istotą nowoczesnego państwa jest zapewnienie bezpłatnej opieki zdrowotnej wszystkim obywatelom. Projekt ustawy o ZOZ’ach nie daje nawet cienia takiej możliwości. Właściciel szpitala będzie myślał tylko o jednym: sprzedać placówkę i zbudować tam coś dochodowego. Apartamentowiec. Hotel. Hipermarket. Ustawa, nawet z poprawkami, nie zabezpiecza szpitali przed sprzedażą. Co to za logika? Te szpitale zbudowano ze składek wszystkich Polaków. Teraz staną się czyjąś własnością. Powiedzmy sobie jasno: misją szpitala jest leczenie ludzi. Misją biznesmena jest zarabianie pieniędzy. Te cele bardzo rzadko bywają zbieżne. Widać to dobrze w przypadku stomatologii. Czy ktoś z państwa leczył sobie za darmo zęby? A przecież każdy gabinet dentystyczny jest oflagowany dumnym napisem „kontrakt NFZ”. Tak samo będzie ze szpitalami, gdy staną się prywatne. Pacjent stanie wobec alternatywy: płacić i leczyć się dobrze, albo nie płacić i ryzykować życie. Tym bardziej, że oświeceni twórcy ustawy nie nakładają już na szpital obowiązku udzielenia pomocy. Szpitale nastawione na zarabianie pieniędzy, nie będą się kierowały dobrem pacjenta. Ktoś zapyta, a co z prywatnymi szpitalami, które funkcjonują już dzisiaj i maja się dobrze? Czy nie są żywym przykładem na to, że właśnie w prywatyzacji należy szukać leku na całe zło? Już odpowiadam: te szpitale po pierwsze biorą od pacjentów ciężkie pieniądze i to stanowi ich główne źródło utrzymanie (a nie kontrakt z NFZ-em), a po drugie czy ktoś policzył ile powikłań po ekspresowych zabiegach przeprowadzanych w szpitalach prywatnych leczy się w szpitalach publicznych? W szpitalu prywatnym wycięcie migdałków trwa jeden dzień. Później taki ekspresowy pacjent, uboższy o okrągła kwotę, trafia na kilkanaście dni do szpitala publicznego. Z powikłaniami właśnie. W prywatnym nie opłacało się go trzymać dłużej, bo zapłacił za zabieg. Doba czy dwie obserwacji musiałaby być za darmo. A szpital prywatny musi przecież zarabiać. I na tym polega ta różnica… W nowej ustawie zapomniano też o pracownikach. Pielęgniarki i położne będą zarabiać o średnio 30 proc. mniej, bo zabrano im wszystkie dodatki. Nawet za stopnie naukowe, funkcje kierownicze i wieloletnią pracę. Inni pracownicy nie będą mieli prawie żadnych gwarancji podczas przekształceń w spółkę. Ta ustawa drastycznie pogarsza sytuację i pacjentów i pracowników ZOZ-ów. Poprawia sytuację biznesmenów.
Komentarze