Grzegorz Napieralski Grzegorz Napieralski
364
BLOG

Polska służba zdrowia po reformie będzie wyglądać tak, jak polsk

Grzegorz Napieralski Grzegorz Napieralski Polityka Obserwuj notkę 75
SLD nie zgodzi się na wprowadzenie przepisów umożliwiających prywatyzację i sprzedaż szpitali. To warunek brzegowy, który wciąż nie został spełniony. Zapisy ustawy tak naprawdę tylko odraczają sprzedaż budynków i gruntów. Nie zgodzimy się też na pogorszenie sytuacji pacjentów, a w tym właśnie kierunku zmierza projekt Platformy. O co chodzi politykom PO? O pozbycie się problemu. Chodzi o to, żeby mogli powiedzieć: „Plajtujący szpital? Kolejki na pół roku? Pacjenci odsyłani z kwitkiem? To nie nasza sprawa, to sprawa właściciela szpitala.” Istotą nowoczesnego państwa jest zapewnienie bezpłatnej opieki zdrowotnej wszystkim obywatelom. Projekt ustawy o ZOZ’ach nie daje nawet cienia takiej możliwości. Właściciel szpitala będzie myślał tylko o jednym: sprzedać placówkę i zbudować tam coś dochodowego. Apartamentowiec. Hotel. Hipermarket. Ustawa, nawet z poprawkami, nie zabezpiecza szpitali przed sprzedażą. Co to za logika? Te szpitale zbudowano ze składek wszystkich Polaków.  Teraz staną się czyjąś własnością. Powiedzmy sobie jasno: misją szpitala jest leczenie ludzi. Misją biznesmena jest zarabianie pieniędzy. Te cele bardzo rzadko bywają zbieżne. Widać to dobrze w przypadku stomatologii. Czy ktoś z państwa leczył sobie za darmo zęby? A przecież każdy gabinet dentystyczny jest oflagowany dumnym napisem „kontrakt NFZ”. Tak samo będzie ze szpitalami, gdy staną się prywatne. Pacjent stanie wobec alternatywy: płacić i leczyć się dobrze, albo nie płacić i ryzykować życie. Tym bardziej, że oświeceni twórcy ustawy nie nakładają już na szpital obowiązku udzielenia pomocy. Szpitale nastawione na zarabianie pieniędzy, nie będą się kierowały dobrem pacjenta. Ktoś zapyta, a co z prywatnymi szpitalami, które funkcjonują już dzisiaj i maja się dobrze? Czy nie są żywym przykładem na to, że właśnie w prywatyzacji należy szukać leku na całe zło? Już odpowiadam: te szpitale po pierwsze biorą od pacjentów ciężkie pieniądze i to stanowi ich główne źródło utrzymanie (a nie kontrakt z NFZ-em), a po drugie czy ktoś policzył  ile powikłań po ekspresowych zabiegach przeprowadzanych w szpitalach prywatnych leczy się w szpitalach publicznych? W szpitalu prywatnym wycięcie migdałków trwa jeden dzień. Później taki ekspresowy pacjent, uboższy o okrągła kwotę, trafia na kilkanaście dni do szpitala publicznego. Z powikłaniami właśnie. W prywatnym nie opłacało się go trzymać dłużej, bo zapłacił za zabieg. Doba czy dwie obserwacji musiałaby być za darmo. A szpital prywatny musi przecież zarabiać. I na tym polega ta różnica… W nowej ustawie zapomniano też o pracownikach. Pielęgniarki i położne będą zarabiać o średnio 30 proc. mniej, bo zabrano im wszystkie dodatki. Nawet za stopnie naukowe, funkcje kierownicze i wieloletnią pracę. Inni pracownicy nie będą mieli prawie żadnych gwarancji podczas przekształceń w spółkę. Ta ustawa drastycznie pogarsza sytuację i pacjentów i pracowników ZOZ-ów. Poprawia sytuację biznesmenów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka